EspenKa
Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: nadchodzisz błędny rycerzu
|
Wysłany: Nie 14:41, 04 Cze 2006 Temat postu: Marcin Hamkało Nagrałem mu się |
|
Krótki sen
Jestem właśnie w wieku mojego ojca jak go zaczynam pamiętać,
Idę przez getto i widzę głównie następców o odroczonym zwątpieniu.
Niepewnie idę, natomiast miasto nie wątpi, szczerzy skrzyżowania,
na śluzach mu lekko puszczają zwieracze, przechodniom – bo wiosna –
zdradą śmierdzi z ust. Śniło
mi się miasto obrócone w inne, w którym najlepiej pożyć przed,
śniło pierwsze w życiu „nie” i ostatnie „tak”, w jednym, jak puzzle,
śniło, że mam nagrobek w konwencji „zaraz wracam”, że zamykają
za nami okna, w których zdycha świt.
hot. doc
nadciąga kolejne słońce, nie prowadzi chmur, będzie gorąco,
więc kałuże mają właściwie przechlapane, wyświetlają tylko
rozwodzących się ludzi na matowym tle, zamiast odbić niebo
półwolejem w okna, na razie półcień, który przypomina
ten nieprawdopodobny rachunek z półprawdą (suma tych pod ręką
daje tysiąc prawd) (liczymy w myślach), i nareszcie: jeśli coś wygląda
jak kaczka, brzmi jak kaczka, to musi to być ten „kangur mutant, który
pożarł i zabił żywcem 38 Australijczyków” gazety mamy, a tak –
w Australii ulatniają się z mapy grube rzeki, tu tylko resztki deszczu, a, i o
świcie nam z ramion parują dusze, też ładne, schniemy na wiór.
Wiesz, jak lubię
Abstrahując, któż jeszcze dzisiaj odróżni agenta
bezpieczeństwa od agenta od ubezpieczeń i pójdzie
bez słowa nad granicę miasta popatrzeć jak samobójca
brzytwy się chwyta? Nie ja. Jeśli mnie znasz, znasz moje idiomy
I wiesz jak lubię: on: „masz przerzuty?”, a ja: „jestem rakiem” i
tak dalej. Bo zdrowaśki odmawia się łatwiej od ojczenaszy,
bo moja anglistka mówi, że wierzy w gody, nawet te pedalskie
z dotykaniem się moszen. Wszystko co zrobiłem było niepotrzebne:
cichy morderca czai się w piecyku, pustelnik się ubóstwia:
ściemniamy: abstrahujemy: zamiast pójść na tory, stawiamy na gaz.
Przed wierszem
Miało być tak: Idźcie przez rzekę w kolanach miękcy,
niech was błogosławi zaduch, duchota w trzeciej
osobie, ghost luster, disco. Ale nie było, nie.
I Właśnie wtedy, orientuję was, że szczęście
to forma obojętności. No popatrz: jestem
gładko uczesany i lecę lecem jak zechcę
A tupet, kobietę i dziecko mam już
na stałe i stałem się, kim chciałem – specem
od zwykłej miłości. Zaszyfruj to sam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|